Przeciętnemu znawcy historii nazwa Związek Młodzieży Polskiej najpierw – i może przede wszystkim – skojarzy się z młodzieżową przybudówką PPR i później PZPR działającą w okresie stalinowskim. Nie zaryzykuję wiele, jeśli napiszę, że nieliczni – a wśród nich przede wszystkim zawodowi historycy – słysząc skrót ZMP, skierują swoją myśl w stronę Związku Młodzieży Polskiej „Zet”.
„Zet” został powołany z inicjatywy powstańca styczniowego pułkownika Zygmunta Miłkowskiego (także płodnego pisarza, wydającego pod literackim pseudonimem Tomasz Teodor Jeż) podczas spotkania, które odbyło się w nocy z 28 na 29 listopada 1886 roku w kamienicy na rogu ul. Brackiej i placu Trzech Krzyży. „Zet”, który formalnie zawiązał się podczas zjazdu założycielskiego w roku następnym, stał się jedną z najważniejszych organizacji konspiracyjnych działających na terenie wszystkich trzech zaborów i ukierunkowaną na wychowanie pokolenia, które skutecznie sięgnie po niepodległość. Do zetowych afiliacji przyznawały się pierwszoplanowe postacie polskiego życia społeczno-politycznego: Roman Dmowski, prezydenci Stanisław Wojciechowski i Władysław Raczkiewicz, „budowniczy Gdyni” Eugeniusz Kwiatkowski, publicyści i pisarze Stanisław Cat-Mackiewicz i Melchior Wańkowicz, generałowie Gustaw Orlicz-Dreszer i Tadeusz Pełczyński… Z mniej znanych, ale bardzo wpływowych osób – bracia Felicjan, Klemens i Zdzisław Lechniccy, Bolesław Srocki, Stefan Szwedowski, Tomasz Piskorski, czy utopista, przyjaciel Stefana Żeromskiego – Wacław Machajski. A zatem pełen przekrój politycznych postaw i poglądów – od narodowej demokracji po ocieranie się o komunizm.
Fakt, że ZMP „Zet” nie funkcjonuje właściwie w społecznej świadomości wynika w jakieś mierze z konspiracyjnego charakteru działań jego członków – tak w okresie zaborów, jak i w dwudziestoleciu międzywojennym i następnie, co oczywiste, w okresie II wojny światowej. Nawet ci, którzy z organizacji odchodzili, zachowywali się lojalnie wobec byłych kolegów (a często już przeciwników lub nawet wrogów politycznych) i zgodnie z zetowym przyrzeczeniem, które nakazywało zachowanie tajemnic organizacji nawet po wystąpieniu z niej. Szkoła konspiracji, jaką m.in. był „Zet”, niewątpliwie uchroniła samą organizację od infiltracji. Dzisiaj jednak, gdy ZMP „Zet” może być jedynie przedmiotem analiz historycznych, ta obsesja zachowania tajemnicy utrudnia historykom badanie wpływu zetowców na wydarzenia poprzedzające i towarzyszące odzyskiwaniu przez Polskę niepodległości, ich oddziaływania na polityczną rzeczywistość II RP i wreszcie ich obecności w wojskowych i cywilnych strukturach Polskiego Państwa Podziemnego. Szczególnie kłopotliwy był i jest nadal brak dostępu do dokumentów z archiwum organizacji, która nigdy oficjalnie nie występowała pod własnym szyldem.